Reklama

Wiadomości

  • 16 stycznia 2015
  • wyświetleń: 5486

Prelekcje o Marszu Śmierci

Za nami:

Gminna Biblioteka Publiczna organizuje prelekcje na temat wydarzeń z 1945 roku, kiedy z obozu Auschwitz - Birkenau wyprowadzono ok. 56 tys. więźniów i więźniarek. Szli pieszo ok. 63 km, bez jedzenia, w czasie ostrej zimy. Trasa przebiegała m. in. przez Pszczynę i Pawłowice a kończyła się w Wodzisławiu Śląskim. W tym roku mija 70. rocznica tamtych wydarzeń.

Prelekcję na temat "Marsz Śmierci" 21 stycznia w PG nr 1 w Pawłowicach wygłosi J. Klistała (o godzinie 10.30), a 22 stycznia w PG w Pielgrzymowicach (o godzinie 9.00) i ZSO w Pawłowicach (o godzinie 11.00) - J. Zdziebło.

Marsz Śmierci


W dniach 17-21 stycznia 1945 r. wyprowadzono z KL Auschwitz-Birkenau i jego 27 podobozów ok 56 tys. więźniów i więźniarek w pieszych kolumnach ewakuacyjnych. Celem marszu było dotarcie do Wodzisławia Śląskiego, a następnie do obozu Gross-Rossen. Trasa przebiegała w dwóch wariantach z Oświęcimia przez Pszczynę, Jastrzębie Zdrój i Mszanę oraz z Oświęcimia przez Suszec i Marklowice. Od rana 18 stycznia formowały się 500-osobowe kolumny więźniów: męskie, kobiece i mieszane.

Każdy z więźniów otrzymywał: jeden bochenek chleba, ok 30 dag margaryny, jedną konserwę lub 0,5 l zboża na tę męczeńską drogę. W warunkach ostrej zimy, wygłodzeni, chorzy, zmęczeni, niezdolni do jakiegokolwiek wysiłku, a przede wszystkim licho, wręcz skąpo ubrani ludzie wyruszyli z obozu.

Początkowy ponad 5-kilometrowy odcinek szlaku, którym poprowadzono ewakuowanych więźniów, wiódł przez wyludnioną, niemal doszczętnie wyburzoną wieś Rajsko. Tamte dni tak wspomina jedna z więźniarek Maria Jaszczurowa:

W niesamowitym tumulcie opuściliśmy Oświęcim. Za nami pozostał ciemny wąż drutów, niebo skrzyło gwiazdami. Srebrzyste drzewa znaczyły drogę. Cudna polska zima stanęła przed nami w całej krasie. Wolna przestrzeń bielała w nieskończoność. Mógł w nią biec tylko nasz wzrok. O kilka kroków po bokach sunęły sylwetki esesmanów i ogromne cielska wilczurów. Człapały ciężkie buty. Myśli uporczywie krążyły koło jednego pytania - dokąd jeszcze gonią? Przecież wojska polskie i radzieckie były o kilkadziesiąt kilometrów! Ogarniała nasz rozpacz i gniew. Tliła nadzieja. Tak bardzo pragnęliśmy usłyszeć warkot naszych czołgów! Tymczasem po krótkim marszu zaczęły padać pierwsze strzały. Na razie niezupełnie rozumieliśmy, o co chodzi. A właściwie miałyśmy złudzenie, mimo dotychczasowych doświadczeń, patrzenie na najokropniejsze okrucieństwa. Rozjarzony księżyc pomógł poznać prawdę. Na całunie śniegów obok rowów, leżeli ci, którym zabrakło sił. Tym samym szlakiem szły poprzednie kolumny. Patrzyliśmy przed siebie. Dwa rzędy przed nami drobna postać potknęła się, zwolniła chwiejne kroki. Ramiona współtowarzyszek podtrzymały ją i podciągnęły jeszcze kilkadziesiąt metrów. Nagle piątka załamała swój szyk. Ktoś ukląkł na śniegu. Jednym susem esesman był już przy niej z zaciśniętą pięścią. Spadająca ręka zawisła na moment w powietrzu. Nam nie wolno było zatrzymać szeregów. Mijałam klęczącą, białą jak opłatek twarzyczkę oświetlił księżycowy promień. Pełne rezygnacji oczy patrzyły na Niemca. Silne wargi szeptały: nie mogę dalej... Zabij... Pociemniało mi w oczach. Dwa krótkie strzały zasygnalizowały śmierć Tereski.

BM / pless.pl

źródło: UG Pawłowice

Komentarze

Zgodnie z Rozporządzeniem Ogólnym o Ochronie Danych Osobowych (RODO) na portalu pless.pl zaktualizowana została Polityka Prywatności. Zachęcamy do zapoznania się z dokumentem.